obsługa grupy

obsługa grupy

sobota, 7 października 2017

Bretania kraina inna niż wszystko, turystyczna perła Francji.



Nie ma we Francji drugiego takiego regionu. Tak nie francuskiego, tak odrębnego, tak różnorodnego i historycznie bogatego. Z wyjątkową przyrodą, wzburzonym morzem, wiatrem i zmienną pogodą.
Plaża w lipcu
Jeśli chcielibyśmy zdefiniować inność w wydaniu francuskim to Bretania spełnia niemal wszystkie warunki. Do Francji na stałe przyłączona została dopiero w 1532 roku.
Inna historia, inna muzyka, inni święci, inne tradycje, folklor, język…
To tu znajdziemy aleje menhirów sprzed 3, 4 tysięcy lat p.n.e. tumulusy, dolmeny i inne najstarsze oznaki życia człowieka na ziemi.
To tu są największe pływy morskie w Europie, ostrygi, owoce morza, najlepsze naleśniki, cydr.
Pominę osławione Mont St. Michel czy St. Malo, bo o tych miejscach na ogół słyszał każdy, wybiorę inne które nas zachwyciły w tej podróży i na pewno zasługują na uwagę
Od lat jesteśmy zdecydowanymi fanami tego regionu. W tym roku grupa Akademii Podróży Wojażer po raz drugi przemierzała Bretanię krok po kroku.
Dajemy sobie na to tydzień, zdecydowanie za mało, ale wystarczająco, żeby wrócić w zachwycie. To jest teren dla turystów koneserów, otwartych na nowe doświadczenia, wykształconych i świadomych. I na szczęście tzw. masowa turystyka tu nie dotarła i miejmy nadzieję, że nigdy nie dotrze.
Wybieramy punkty najbardziej charakterystyczne np. kraina fajansów w Quimper, gdzie fajans jest sztuką i pasją od 3 wieków. Obecna manufaktura należy do rodziny Henriot i można ją zwiedzać obserwując wszystkie etapy powstawania tych wyrobów, w tym również ręczne dekoracje naczyń co sprawia, że fajans nabiera artystycznego wymiaru i powstają prawdziwe cacuszka. W sąsiednim muzeum takie właśnie arcydzieła można oglądać.  
Zespoły parafialne, kolejny punkt obowiązkowy w Bretanii. O co tu chodzi pytają turyści i na czy polega ich wyjątkowość ? To unikalny wyraz sztuki bretońskiej – odpowiadam. Pochodzą głównie z XVI wieku, a w ich skład wchodzą eleganckie bramy tryumfalne, kalwarie przedstawiające wydarzenia z męki pańskiej, lokalne legendy z nieprawdopodobną ilością postaci 100, 150, 200 … Na terenie przykościelnym znajdują się także kaplice cmentarne, a same kościoły są bogato wyposażone. To niesamowite, żeby w małych wioskach i to często położonych blisko siebie, Saint-Thegonec, Guimiliau, Lampaul-Guimiliau znajdowały się takie cacuszka.
Cap Frehel to jeden z najbardziej malowniczych półwyspów, jest takich znacznie więcej. Traktujemy ten jako przykład o tyle spektakularny, że znajduje się na nim jedna z najpotężniejszych latarni morskich Francji z 1950 roku, a latarnie morskie to przecież nieodłączny element bretońskiego krajobrazu. W pobliżu jest rezerwat ptaków i Fort La Latte, przykład średniowiecznej fortecy z XIV wieku na skalistym zboczu.
Fort la Latte
Na końcu półwyspu są wysokie klify, przestrzeń, która poruszy każdego z bezmiarem morza, które daje  zwyczajne poczucie wolności…
Inny z przylądków, konieczny punkt w turystycznych programach Bretanii, to jedno z najpiękniejszych miejsc Francji, najbardziej na zachód wysunięte czyli Pointe du Raz. Za nim już tylko ocean, którego potężne fale rozbiją się o skały. W oddali widać tajemniczą wysepkę Sein, Zatokę Umarłych…, a mrocznych legend z krążącym tu i tam kościotrupem Anclou, jest całe mnóstwo.
Pointe du Raz
Mamy szczęście, jest słońce, świetna widoczność i prawie żadnej fali, tak spokojnie…, ale to tylko pozór, wystarczy chwila i wszystko się zmienia.
Każdy odcinek wybrzeża ma swoją nazwę, byliśmy już na Szmaragdowym, bardzo modnym w ostatnich latach, choć wszystkie rezydencje są dyskretnie ukryte i nie zakłócają dominującej przyrody i tradycyjnego zagospodarowania przestrzeni. Teraz czas na Wybrzeże Różowego Granitu o nietypowej barwie i ciekawych kształtach skał. Jest odpływ, morze gdzieś w oddali, a na piaszczystych połaciach wielkie, dziwne kamienie, krajobraz można rzecz księżycowy. I znów cicho spokojnie, a mamy lipiec. Robię zdjęcie i wysyłam z notatką, uwierzycie, że są takie plaże w środku lata w Europie ? Pojawiają się natychmiastowe komentarze - wow !!!
Wybrzeże Różowego Granitu.
Osobiście bardzo lubię Concarneau z portem rybackim, w którym odbywa się największy przeładunek tuńczyków w Europie. Obserwacja kutrów to jedno, ale uwagę przykuwa maleńka wysepka Ville Close otoczona XIV wiecznym murem obronnym przebudowanym później przez słynnego Vauban’a. Jest to niewielka przestrzeń w bretońskim stylu, sklepiki, pamiątki restauracje wszystko bardzo turystyczne, ale bez przesady. Dominują port, przypływy i odpływy morza.
Dla miłośników sztuki obowiązkowy przystanek jest w Pont Aven, gdzie narodził się symbolizm. To tu pojawił się w 1886 roku Paul Gaugin i wraz z grupą innych malarzy stworzył słynną szkolę malarską, która zainicjowała sztukę współczesną. Trudno się dziwić, że artyści lubili to miejsce. Dziś w tym urokliwym miejscu znajduje się muzeum im poświęcone.
Zatoka Morbihan  nazywana jest małym cudem lub małym morzem. Na szerokości 20 kilometrów znajduje się 60 wysepek, z czego 40 jest prywatnych. Piękne krajobrazy sprzyjają rejsom spacerowym, z czego też korzystamy. Postój na największej wysepce aux Moines o długości 7 km i szerokości 3 km to uroczy spacer wśród białych rybackich domów z obowiązkowymi hortensjami w ogródkach.
Odpływ na wyspie Moines.
No i prawdziwa wisienka na torcie – malutkie Locronan, niegdyś bogaty ośrodek produkcji płótna na żagle, dziś jest miasteczkiem jak z bombonierki.  Renesansowe, granitowe domy są podstawą  krajobrazu, a dominujący na rynku kościół pod wezwaniem Saint Ronan’a z XV wieku, robi wrażenie. Żal tylko, że nie udało się „załapać” na odpust i procesję należącą do najbardziej malowniczych w całej Bretanii. No cóż, będzie okazja do powrotu…
Na zakończenie w Rennes spotykamy się z Alicją Bachmińską na stałe związaną z Domem Bretanii. Uzupełnia nam wiadomości, odpowiada na pytania i bardzo osobiście pokazuje swoje miasto. Chciało by się rzecz, ach ta Bretania, kto jeszcze nie był musi to przeżyć. Zapraszamy znów w nowym roku.
Nasza grupa w Rennes

czwartek, 27 lipca 2017

Gruzja - niezwykła droga z widokiem na Kaukaz.



Do Gruzji pojechałam zachęcona pozytywnymi opiniami na temat tego niewielkiego kraju, niespełna 1/4 powierzchni Polski, ciekawie położonego, zawieszonego między Europą a Azją, wyrwanego z dawnego Związku radzieckiego.
Pojechałam w poszukiwaniu czegoś co mnie zaskoczy i zachwyci.
Zacznijmy od Tbilisi stolicy godnej naprawdę dłuższej uwagi. Niezwykłe, tarasowe położenie na okolicznych stokach  i nad rzeką Kurą, oryginalna i piękna starówka oraz bardzo awangardowe budynki architektury współczesnej. To tylko niektóre walory tego miasta.
Panorama Tbilisi
Dwa brzegi rzeki spięte są mostem Pokoju, a z góry na którą wjeżdża się kolejką linową rozpościera się przepiękna panorama miasta. To w dużym skrócie i uproszczeniu. Chciałam skupić się jednak zupełnie na czymś innym.
W Tbilisi rozpoczyna się droga licząca 208 km zwana Gruzińską Drogą Wojenną biegnąca na północ kraju, żeby przeciąć Wielki Kaukaz i dotrzeć do Władykaukazu w północnej Osetii. Szlak ten znany był już w starożytności kiedy to między Europą a Azją wędrowały różne ludy, armie, kupcy … To jedyne miejsce w paśmie Wielkiego Kaukazu, które można przekroczyć. W XIX wieku, gdy Rosja zaanektowała Gruzję przeprowadziła modernizację tego szlaku zwiększając tym samym jego militarne znaczenie.
Nasza przewodniczka Teo
Wzdłuż tej drogi znajduje się wiele zabytkowych świątyń, budowli i malowniczych krajobrazów zapierających dech w piersiach.
Mccheta, wpisana na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO to dawna stolica starożytnej Gruzji, centrum religijne tego kraju i dziś jedno z najładniejszych miasteczek, malowniczo położone u zbiegu dwóch rzek Kury i Aragwi. Liczba zabytków też jest imponująca, a na szczególną uwagę zasługuje katedra Sweti Cchoweli z XI wieku oraz monastery Dżwari i Samtawro z VI wieku.
Dalej twierdza Ananuri nad jeziorem Żinwalskim. Twierdza pochodzi  z przełomu XVI i XVII wieku i była rezydencją książąt Aragwi. Obok niej znajdują także dwie małe cerkwie.
Przy każdym punkcie takiego postoju  kramy rozstawiają górale kaukascy sprzedający oryginalne wyroby swojego rękodzieła. Należy podkreślić, że folklor gruziński jest nadal żywy i bardzo interesujący.

Droga pnie się coraz wyżej, jest kręta, wąska. Wielkie TIR-y jadą niemal jeden za drugim, mając na niektórych zakrętach sporo problemów. Z niedowierzaniem patrzę na tą drogę i jej funkcjonowanie, a mamy lato. Zimą często spada tu śnieg i bywa, że droga przez kilka dni jest nieprzejezdna, mimo iż pobudowano specjalne, kryte tunele zimowe…
Za każdym zakrętem coraz piękniejsze widoki nieskażonej natury, przy drodze stada owiec, na drodze krowy, roślinność też niezwykle ciekawa i coraz skromniejsza im wyżej jesteśmy. Za to odsłaniają się szczyty Kaukazu, potężne, groźne ale piękne zarazem.
Kolejny punkt na trasie to znany narciarski kurort Gudauri z bardzo dobrą infrastrukturą. Stąd już blisko do najwyższego punktu tej drogi. Jest to przełęcz Krzyżowa położona na wysokości 2379 m n.p.m. z rosyjskim dziś krzyżem z 1824 roku.
mozaika przyjaźni
Jest i platforma widokowa – monumentalny pomnik – mozaika ku czci przyjaźni rosyjsko-gruzińskiej pobudowany oczywiście przez Rosjan w 1983 roku. Jesteśmy już powyżej chmur, mgła raz przysłania widoki, a za chwilę otwiera się pełna przestrzeń z błękitnym niebem i przepiękną panoramą Kaukazu. Kawałek dalej interesujące nacieki mineralne tzw. Gruzińskie Pamukkale.
gruzińskie Pamukale
Jedziemy dalej, do niewielkiej miejscowości Kazbegi / dziś Stepancmindy / w której przesiadamy się do terenowych samochodów 4x4, żeby pojechać jeszcze wyżej… to prawdziwy hardcore. Kamienista ścieżka, pełna dziur i ostrych zakrętów, różne uskoki, 6,5 km w górę w 20 minut, przeżycie niezapomniane. A na górze wielka przestrzeń i polana z kościółkiem Św. Trójcy / monastyr Cminda Sameba / z XIV wieku oraz widok na górę Kazbeg 5047 metrów n.p.m. Gdy stolica kraju była okupowana często w tym właśnie miejscu przechowywano skarby narodowe. Dziś to niepisany symbol kraju. 
monastyr Cminda Sameba
Tych spektakularnych pejzaży  nie zapomnę do końca życia, są zachwycające.
Można siedzieć i patrzeć, patrzeć i jeszcze raz patrzeć.
Jednak znalazłam coś wyjątkowego !!! Coś jeszcze ? Unikalny w skali świata alfabet. Mam niezwykłą pamiątkę , wypis ze szpitala napisany tym alfabetem :)

sobota, 3 czerwca 2017

500 lat Reformacji czyli Marcin Luter, i nie tylko, na turystycznym szlaku.



Z okazji rocznicy związanej z ogłoszeniem słynnych 95 tez Marcina Lutra, 


potępiających ówczesne praktyki kościoła katolickiego, w Wittenberdze warto przyjrzeć się inności, bliskiej, żeby nie powiedzieć sąsiedzkiej. Jego tezy otworzyły nowy rozdział duchowości i religijności. Powstał nowy Kościół.
Wittenberga
Marcin Luter / 1483-1546 / słynny teolog, reformator i odnowiciel kościoła chrześcijańskiego nie miał łatwo, jak każdy którego poglądy odbiegają od powszechnie przyjętej normy w danym czasie i miejscu.
Urodził się, pobierał nauki, wstąpił do klasztoru na terenie dzisiejszej Turyngii. Eisenach, Erfurt, Weimar i inne to miejsca szczególnie z tą postacią związane.
Kiedy wrócił zbulwersowany z Rzymu rozpoczął swoje dzieło, ale rozpoczęły się także prześladowania. Fryderyk Mądry ukrył go na zamku Wartburg. Ta potężna twierdza, górująca nad miastem Eisenach, owiana legendami, wniesiona przez Ludowingów w końcu XI wieku, dziś wpisana na listę dziedzictwa UNESCO,
Zamek Wartburg
zachwyca swoim położeniem i architekturą. To także jeden z najbardziej znanych i ulubionych zamków w Niemczech, jednocześnie najlepiej zachowany zamek niemieckiego średniowiecza. Tam znajduje się też niewielkie pomieszczenie- Luterstube pokój, gdzie Luter w ciągu 10 miesięcy przetłumaczył Biblię na język niemiecki. Teraz zorganizowano tam wielką wystawę opowiadającą dzieje reformacji, a jej inauguracja miała miejsce 4 maja 2017.
Poniżej, w tym przytulnym miasteczku, w jednym z szachulcowych budynków mieszkał nastoletni Luter, a w Erfurcie znajduje się uniwersytet, na którym studiował. W owym czasie był on bardzo znany ze swojego wysokiego poziomu nauczania. Erfurt dziś jest stolicą Turyngii i urokliwym miastem z pięknym placem, starówką, zabudowanym mostem Kramarzy.
Luter bywał też w Weimarze, mieście klasyków i intelektualistów, a w kościele św. Piotra i Pawła tzw. Hederkirche głosił swoje nauki.
Hederkirche
Dziś w słynnej bibliotece księżnej Anny Amalii możemy znaleźć wiele z jego dzieł.
Biblioteka Anny Amalii
Z okazji rocznicy reformacji z balkonu słynnego hotelu Elefant, na rynku przed ratuszem, wychyla się postać właśnie Marcina Lutra spoglądającego na miasto,  Lutra niemieckiego bohatera narodowego.
Miał sporo szczęścia, nie tylko przeżył jako heretyk, ale zmienił historię kościoła, wpłynął na dzieje Europy i jej stosunek do religii chrześcijańskiej.
Inaczej było 100 lat wcześniej w Czechach, kiedy Jan Hus / 1370-1415 /, także teolog, wygłosił swoje poglądy. Protestował przeciwko hierarchii kościelnej. Spłonął na stosie, a jego śmierć stała się punktem zapalnym i początkiem wojen Husyckich w Czechach. Dziś wielki pomnik upamiętniający to zdarzenie stoi na praskim rynku. A Jan Hus uznawany jest za jednego z największych bohaterów narodowych. To miało niezmiernie  ważny wpływ na czeski kościół, nieustannie odrzucany w Rzymie. Efekt dziś jest taki, że Czechy są jednym z najbardziej ateistycznych narodów Europy, nie zaakceptowane, poszły swoją własną droga.
Pomnik Jana Husa w Pradze
Inaczej było też 100 lat później, kiedy Giordano Bruno, filozof renesansowy, teolog i humanista/ 1548-1600 / głosił swoje poglądy naukowe i religijne, które uznane zostały przez kościół katolicki za herezje. Spłonął na stosie na placu Campo dei Fiori w Rzymie w 1600 roku. Bardzo lubię to miejsce, jest kolorowe, pełne gwaru i typowo włoskiej atmosfery. Kiedyś pełno było tam karczm i domów publicznych znanych w całym Rzymie. Dziś stoi tam pomnik Giordana, symbol wolności i niezależności odwiedzany szczególnie często przez młodzież. I choć Jan Paweł II przepraszał i za to wydarzenie, to nadal inność wzbudza niepokój, sprzeciw i lęk.
Pomnik Giordano Bruno W Rzymie
Podróżując mamy okazję  zobaczyć i poznać inność czyli odmienne praktyki religijne, inną kulturę, przyzwyczajenia, obyczaje. To zawsze bardzo interesujące, twórcze i dające szersze spojrzenie na wszystko.
Uznawanie, że tylko to co nasze jest jedyne i słuszne jest dużą zarozumiałością połączoną z pychą, brakiem pokory i poszanowania drugiego człowieka. Człowieka równego nam bez względu na to skąd jest i kim jest.